Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wiedeń - nieoczywisty.

 O Wiedniu już zwyczajowo mówi się, jako o mieście z magicznym klimatem. A wiele głosów twierdzi, że panuje w nim nadal- historyczna aura CK monarchii. Postanowiłem to sprawdzić i dzisiaj zapraszam na wstęp do kilkudniowej wrześniowej wędrówki po gargantuicznej stolicy Austrii.   Głównym celem wyprawy była ( co było oczywiste wyłącznie dla mnie) - Albertina z gigantyczną kolekcją grafik. Owszem, wyeksponowane są tutaj słynne dłonie Dürera i zając. Odrobina Rembrandtów, kilka zachwycających szczegółowością grafik Pietera Bruegela Starszego,  ale jak na szumne opisy zbiorów, na stronie Albertiny - opuściliśmy jej progi z dużym niedosytem.  Dość nieoczekiwanie jednak pojawiła się możliwość odwiedzenia wiedeńskiego Arsenału. Miejsca dość niezwykłego i  nieoczywistego, jak przystało  na popularne cele na mapce turystycznych peregrynacji po Wiedniu. Ale, o tym napiszę już więcej w kolejnym wpisie.  Albertina                                                         Kunsthistorishes Museum    
Najnowsze posty

Kazimierz Ruszczyk 04.12.2020

  Zdjęcie wykonane w okolicach Basry w południowym Iraku. Połowa lat osiemdziesiątych. O tej pracy marzył latami. My też marzyliśmy, po cichu w młodzieńczych światach wyobraźni, tworzyliśmy sobie własne obrazy świata islamu, rozgrzanych pustyń. Wybrałem to zdjęcie, ponieważ najbardziej odzwierciedla Jego wnętrze.

I znów o Jurze ?

Jura powraca. Jest jakiś magnetyzm tego regionu. Stale jestem tam. Jeszcze napiszę, a dzisiaj tylko Ojców.

Krótkie pisanie, o graniu Johna Portera w Łodzi

Wiadomość o koncercie Johna Portera dopadła mnie dość nieoczekiwanie. Pierwsza była M. Posłała zwyczajowo kilka oszczędnych słów, o tym, że będzie, że zagra tu i o tej,  ale zupełnie tak, jakby to nie było czymś istotnym. Chociaż wiedziałem już, bo przecież  znałem ten pozorny woal obojętności, dystansu i miałem pewność, że to jest, będzie istotne. Również dla M. Przebiegałem, bardziej może przeciskałem się przez Bieg Ulicą Piotrkowską  z szamoczącą się gdzieś myślą-  jak zagra dzisiaj stary bard z lat młodzieńczych ? Nie pamiętam i nie uważałem  Portera nawet w latach szaroosiemdziesiątych za outsidera, kontestatora na miarę choćby Kaczmarskiego czy Gintrowskiego. Jego winylowy longplay Helicopters w perelowskim m 4 został przewiercony na wylot  igłą gramofonu z łódzkiej Unitry Foniki i liczbą odtworzeń do potęgi "n" . A jednak był dla mnie zawsze kimś spoza głównego nurtu. Postacią podążającą własną drogą, o brzmieniu nie łatwym. Nie dla wszystkich i nie dla każdego. O

Superorganizm. Awangarda w ms 2

  Do awangardy jest mi niebezpiecznie blisko. coraz bliżej. Poczułem zmęczenie realizmem, łatwością odczytywania dzieła. Zdarza się, że podejmuję nieśmiałe próby na kartonach, przejścia do form nieoczywistych. Konfrontacja  z namacalnymi  pracami wybitnych przedstawicieli przedwojennej awangardy stała się dla mnie koniecznością.  Właśnie dlatego wybrałem się do ms2 na wystawę "Superorganizm. Awangarda i doświadczenie przyrody". Biję się w pierś- magnesem były też nazwiska, przede wszystkim Strzemiński, Kobro ale też i Karol Hiller. Hiller, o którym dzisiaj jest naprawdę za cicho, jak gdyby nie był odkrywcą heliografiki, odwiecznym eksperymentatorem, piewcą nowej sztuki- konstruktywizmu w przemysłowej Łodzi. Zgodnie z faszystowską doktryną zajmował się Hiller sztuką "wynaturzoną" i czy dlatego zginął z rąk oprawców z Gestapo w podłódzkim lesie ?... Twórczość Hillera również dzisiaj odbieram jako absolutny geniusz kompozycyjny. Organiczno- geometryczne

Bardzo subiektywnie, o Fotofestiwalu 2016 w Łodzi.

Czarno - białe zdjęcia Davida Fahti, tegorocznego laureata Grand Prix Fotofestiwalu wywołały we mnie niespodziewaną nostalgię do czasu przeszłego, epoki wiary w potęgę nauki. A przy tym w potęgę sztuki jaką nadal jest fotografia w ogóle. Zdjęcia dotyczące eksperymentów z dziedziny fizyki kwantowej przyciągają swoją dokumentalną surowością , ale i staranną dobrze wykonaną pracą kompozycyjną. Proste kadry, obiekty i laboratoria CERNU, skupienie badaczy, prostopadłościenne bryły budynków i betonowych konstrukcji nierozpoznawalnego przeznaczenia. Widać było w tych obrazach fascynację Fahtiego naukami ścisłymi i staranne, wręcz akademickie przywiązanie do zasad kompozycji. Wydaje mi się, że fotograf nie musiał nawet przywoływać w tytule prac nazwiska wybitnego fizyka Wolfganga Ernsta Pauliego, aby nadać jakąś rangę temu cyklowi prac. Kadry i narracja obrazów, bronią się same. Zgrabne uwikłanie fikcji w rzeczywiste fotorelacje z 30 letnich doświadczeń fizyków ze szwajcarskiego CERN-u, uda

Dzieci z kwadratu

Zdarza mi się znaleźć, a przy tym poświęcić (naprawdę poświęcić), całkiem niemało czasu dla tradycyjnej fotografii. Nie polubiłem określenia - analogowa, bo to też brzmi jakoś cyfrowo. Format tych mini portretów jest kwadratowy, taki na jaki pozwala stary Pentacon 6x6. Jakość tego sprzętu, mechanika, optyka oraz jakaś ogólna, genialna myśl techniczna pozostawiają gdzieś daleko z tyłu dzisiejsze lustrzanki cyfrowe. Nadszedł moment, kiedy powiedziałem dość sterylnym fotkom z cyfry. Powiększałem te fotografie podczas dwóch ostatnich upalnych nocy. Mdlące opary unoszące się z nad kuwet w uszczelnionej kuchni - ciemni, to wrażenia jakich nie dostarczy mi nawet najbogatszy pakiet fotoshopa. Pomimo tego cieszyłem się z pełnej kontroli nad powoli pojawiającym się obrazem na papierze. Niektóre z odbitek naświetlałem dłużej, bądź nawet nie doświetlałem dla wywołania pożądanego efektu. Każda z nich nawet w powielanym ujęciu była jednak inna, nie powtarzalna. Buja