Przejdź do głównej zawartości

Posty

Warta w kwadracie

 Wybrałem się w okolice Księżych Młynów z wiernym Pentaconem Sixem, wiedziony ciekowością tego miejsca. Miałem też oczywiście w pamięci opowieść o nadwarciańskich krajobrazach, pogrążonych w mgłach listopada. I sprawdziłem. Szalenie nastrojowe miejsce. Na pewno godne odwiedzenia jeszcze nie raz.  Naświetlenie negatywu odbyło się wg. wskazań światłomierza ręcznego. Jak wielką przyjemność sprawiła mi pełna kontrola, nad zdjęciem w tym miejscu ? Precz z cyfrą ! Paszoł von wyświetlacze LCD itd. Warto czasem spojrzeć na świat przez zwyczajną szklaną matówkę. Nie potrzebuje zasilania- przepraszam, potrzebuje światła.
Najnowsze posty

Wiedeń - nieoczywisty.

 O Wiedniu już zwyczajowo mówi się, jako o mieście z magicznym klimatem. A wiele głosów twierdzi, że panuje w nim nadal- historyczna aura CK monarchii. Postanowiłem to sprawdzić i dzisiaj zapraszam na wstęp do kilkudniowej wrześniowej wędrówki po gargantuicznej stolicy Austrii.   Głównym celem wyprawy była ( co było oczywiste wyłącznie dla mnie) - Albertina z gigantyczną kolekcją grafik. Owszem, wyeksponowane są tutaj słynne dłonie Dürera i zając. Odrobina Rembrandtów, kilka zachwycających szczegółowością grafik Pietera Bruegela Starszego,  ale jak na szumne opisy zbiorów, na stronie Albertiny - opuściliśmy jej progi z dużym niedosytem.  Dość nieoczekiwanie jednak pojawiła się możliwość odwiedzenia wiedeńskiego Arsenału. Miejsca dość niezwykłego i  nieoczywistego, jak przystało  na popularne cele na mapce turystycznych peregrynacji po Wiedniu. Ale, o tym napiszę już więcej w kolejnym wpisie.  Albertina             ...

Kazimierz Ruszczyk 04.12.2020

  Zdjęcie wykonane w okolicach Basry w południowym Iraku. Połowa lat osiemdziesiątych. O tej pracy marzył latami. My też marzyliśmy, po cichu w młodzieńczych światach wyobraźni, tworzyliśmy sobie własne obrazy świata islamu, rozgrzanych pustyń. Wybrałem to zdjęcie, ponieważ najbardziej odzwierciedla Jego wnętrze.

I znów o Jurze ?

Jura powraca. Jest jakiś magnetyzm tego regionu. Stale jestem tam. Jeszcze napiszę, a dzisiaj tylko Ojców.

Krótkie pisanie, o graniu Johna Portera w Łodzi

Wiadomość o koncercie Johna Portera dopadła mnie dość nieoczekiwanie. Pierwsza była M. Posłała zwyczajowo kilka oszczędnych słów, o tym, że będzie, że zagra tu i o tej,  ale zupełnie tak, jakby to nie było czymś istotnym. Chociaż wiedziałem już, bo przecież  znałem ten pozorny woal obojętności, dystansu i miałem pewność, że to jest, będzie istotne. Również dla M. Przebiegałem, bardziej może przeciskałem się przez Bieg Ulicą Piotrkowską  z szamoczącą się gdzieś myślą-  jak zagra dzisiaj stary bard z lat młodzieńczych ? Nie pamiętam i nie uważałem  Portera nawet w latach szaroosiemdziesiątych za outsidera, kontestatora na miarę choćby Kaczmarskiego czy Gintrowskiego. Jego winylowy longplay Helicopters w perelowskim m 4 został przewiercony na wylot  igłą gramofonu z łódzkiej Unitry Foniki i liczbą odtworzeń do potęgi "n" . A jednak był dla mnie zawsze kimś spoza głównego nurtu. Postacią podążającą własną drogą, o brzmieniu nie łatwym. Nie dla wszystkich i ...

Superorganizm. Awangarda w ms 2

  Do awangardy jest mi niebezpiecznie blisko. coraz bliżej. Poczułem zmęczenie realizmem, łatwością odczytywania dzieła. Zdarza się, że podejmuję nieśmiałe próby na kartonach, przejścia do form nieoczywistych. Konfrontacja  z namacalnymi  pracami wybitnych przedstawicieli przedwojennej awangardy stała się dla mnie koniecznością.  Właśnie dlatego wybrałem się do ms2 na wystawę "Superorganizm. Awangarda i doświadczenie przyrody". Biję się w pierś- magnesem były też nazwiska, przede wszystkim Strzemiński, Kobro ale też i Karol Hiller. Hiller, o którym dzisiaj jest naprawdę za cicho, jak gdyby nie był odkrywcą heliografiki, odwiecznym eksperymentatorem, piewcą nowej sztuki- konstruktywizmu w przemysłowej Łodzi. Zgodnie z faszystowską doktryną zajmował się Hiller sztuką "wynaturzoną" i czy dlatego zginął z rąk oprawców z Gestapo w podłódzkim lesie ?... Twórczość Hillera również dzisiaj odbieram jako absolutny geniusz kompozycyjny. Organiczno- geometryczne...

Bardzo subiektywnie, o Fotofestiwalu 2016 w Łodzi.

Czarno - białe zdjęcia Davida Fahti, tegorocznego laureata Grand Prix Fotofestiwalu wywołały we mnie niespodziewaną nostalgię do czasu przeszłego, epoki wiary w potęgę nauki. A przy tym w potęgę sztuki jaką nadal jest fotografia w ogóle. Zdjęcia dotyczące eksperymentów z dziedziny fizyki kwantowej przyciągają swoją dokumentalną surowością , ale i staranną dobrze wykonaną pracą kompozycyjną. Proste kadry, obiekty i laboratoria CERNU, skupienie badaczy, prostopadłościenne bryły budynków i betonowych konstrukcji nierozpoznawalnego przeznaczenia. Widać było w tych obrazach fascynację Fahtiego naukami ścisłymi i staranne, wręcz akademickie przywiązanie do zasad kompozycji. Wydaje mi się, że fotograf nie musiał nawet przywoływać w tytule prac nazwiska wybitnego fizyka Wolfganga Ernsta Pauliego, aby nadać jakąś rangę temu cyklowi prac. Kadry i narracja obrazów, bronią się same. Zgrabne uwikłanie fikcji w rzeczywiste fotorelacje z 30 letnich doświadczeń fizyków ze szwajcarskiego CERN-u, uda...