Organizm mojego miasta
jest wciąż młody. Początek wieku XIX to okres jego dojrzewania.
Była wówczas Łódź prawdziwym tyglem narodowościowym i
kulturowym. Polacy, Żydzi, Rosjanie, Czesi, Morawianie,
Brandenburczycy, Saksończycy. Wszystkie te nacje pozostawiły po
sobie świadectwo - charakterystyczne piętno zamknięte już tylko w
fotografiach, sztuce, przedmiotach i architektonicznych bryłach
budynków. Monstrualne katedry przemysłu – fabryki włókiennicze
i ich owoce w postaci pałaców fabrykantów i bankierów oraz
ceglane famuły dla robotników. Świat niepiękny, nieromantyczny
ale szalenie ciekawy i intrygujący do dziś. Odbiór Łodzi jako
miejsca do zwiedzania wymaga pewnej specyficznej, odrębnej
wrażliwości. Jakiegoś wewnętrznego dostrojenia do Jej nerwu,
miarowego rytmu industrialnego. Dawniej było mi niezwykle trudno o
takie dostrojenie. Postrzegałem miasto selektywnie. Widziałem
jedynie oddzielone fragmenty, enklawy piękna lub brzydoty. Dzisiaj
to ja dojrzałem do miasta. Chłonę atmosfer…