Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maja 15, 2011

Małe podwórko

Spokojny klimat takich miejsc, jak to małe podwórko, zawsze mnie pociągał. Przedstawiona fotografia, nie jest jakimś finalnym kadrem. To rodzaj próby zmierzenia się z niełatwym tematem, ukazania ludzi  żyjących w mieście, scalonych z nim poprzez starą tkankę kamienic, ale jednocześnie żyjących poza nim. Na uboczu wielkich kompleksów deweloperskich, określanych często mianem "parków", gdzie nie znajdzie się żadna z przedstawionych na tych fotografiach osób, czy piszący te słowa, ze swoim aparatem. Tak, mam nadzieję, że będzie to cały projekt. Małymi krokami zbliżam się do jego realizacji. Co najbardziej uderza mnie, podczas takich sentymentalnych peregrynacji, po  małych podwórkach  ? Szczerość i otwartość mieszkańców, najkrócej ujmując. Nikt mnie tutaj nie pyta o czerpanie zysków ze zdjęć i nie straszy wezwaniem odpowiednich służb. Wspaniałe szczere relacje, oto co przy odrobinie chęci i otwarcia na nieznajomych przecież ludzi, możemy odnaleźć, skręcając w boczną ulic

Plan

Odkryłem, zupełnie przypadkiem ciekawe miejsce, o monochromatycznej tonacji. Miejsce, które mogłoby posłużyć jako plan dla przyszłych zdjęć. Ale jak zawsze, tak i teraz nachodzą mnie wątpliwości. Czy tego typu motyw nie jest już dostatecznie wyeksploatowany ? Ile widzieliście już takich miejscówek na fotografiach ? Setki, prawda ? A może się mylę i zbyt wysoko stawiam sobie poprzeczkę w pogoni za oryginalnością ? Wpatruję się w  ten kadr i nie mogę oprzeć się wrażeniu przygnębienia. Warto jednak, poszukać czegoś bardziej optymistycznego, poprawiającego nastrój. A więc, sztampowe, ponure kadry- No pasaran !

Wino, wieczorem

Butelka wina wieczorem, zawsze skłania mnie do rozmyślań. Tak, dla wina czasami, poświęcę trochę miejsca  w małych formatach, ale uprzedzam , że nie będą to opisy, jakie  stworzyliby wybitni znawcy cudownego napoju. Niedrogie wino portugalskie z regionu Alentejo, które mam przyjemność przedstawić to Finisterra. Łagodny, nie narzucający się aromat i przyjemny orzeźwiający smak, subtelnie przywodzący na myśl dojrzałe brzoskwinie, z  lekką nutą owoców cytrusowych i naturalna słoneczna barwa . To główne cechy jakie mogę opisać, po wypiciu  szlachetnego trunku. Kieliszek wina, w poniedziałkowy wieczór skłonił mnie do zastanowienia się nad ceną( nie,nie wina) jaką często płaci fotograf pasjonat w poszukiwaniu, interesujących ludzi, motywów, kadrów... A jaką cenę, czy raczej ofiarę, daninę z siebie, ponoszą osoby fotografowane. Czy szacunek, pokora z jakimi odnoszę się do fotografowanych osób, czy też tylko proszonych o sportretowanie są wystarczające dla nich samych ? Pytanie pozostające b

Martyna

Martyna nie znosi fotografowania, dlatego też nie łatwo było uchwycić, choć odrobinę z jej wspaniałej naturalności. Tłumaczę się sam przed sobą,  że można było ująć to lepiej, że zabrakło czasu, a pieski Martyny za szybko biegały po parku. Ale naprawdę nie chciałem na zbyt długo wkraczać w jej prywatny świat, którego część zdołałem utrwalić. Martyno, dziękuję. Nie zgadzam się z Tobą. Jesteś fotogeniczna.

Okruchy łódzkiego Fotofestiwalu

Wejście do willi Grohmana Przechodnie w dzielnicy Shibuya. Kai Uwe Gundlach Ambrotypy przedstawiające alter ego komputerowych graczy. Susan Evans Wysublimowane kompozycje Arno Minkkinena Heterotopia. Karsten Kronas Maratończycy, Gosberta Gossmanna Haftowane fotografie, Carolle Beniath Portrety "gamers", autorstwa Bownika Fantastyczna ażurowa konstrukcja na I piętrze Tłumy w pokoju z pracami Gabora Kaszy Tramwaj dowiózł mnie do willi Grohmana na główne wystawy Fotofestiwalu. Dociekliwi zauważą, że w drodze na ul. Tylną, zmieniła się pora dnia, ale muzealny tramwaj kursuje przecież raz w roku, poza miejscem i czasem. Właśnie owo poza, było w tym roku głównym motywem festiwalowym. "Out of Mind" i "Out of Life", w ramach tych haseł organizatorzy, pogrupowali wielu interesujących artystów, prezentujących swój punkt widzenia i odmienne techniki obrazowania, na takie terminy jak "iluzja, obsesja