Przejdź do głównej zawartości

Małe podwórko

Spokojny klimat takich miejsc, jak to małe podwórko, zawsze mnie pociągał. Przedstawiona fotografia, nie jest jakimś finalnym kadrem. To rodzaj próby zmierzenia się z niełatwym tematem, ukazania ludzi  żyjących w mieście, scalonych z nim poprzez starą tkankę kamienic, ale jednocześnie żyjących poza nim. Na uboczu wielkich kompleksów deweloperskich, określanych często mianem "parków", gdzie nie znajdzie się żadna z przedstawionych na tych fotografiach osób, czy piszący te słowa, ze swoim aparatem. Tak, mam nadzieję, że będzie to cały projekt. Małymi krokami zbliżam się do jego realizacji. Co najbardziej uderza mnie, podczas takich sentymentalnych peregrynacji, po  małych podwórkach  ?



Szczerość i otwartość mieszkańców, najkrócej ujmując. Nikt mnie tutaj nie pyta o czerpanie zysków ze zdjęć i nie straszy wezwaniem odpowiednich służb. Wspaniałe szczere relacje, oto co przy odrobinie chęci i otwarcia na nieznajomych przecież ludzi, możemy odnaleźć, skręcając w boczną uliczkę. Niech ta niespieszna, sielankowo-sjestowa scena będzie ilustracją do  rozważań dla szerszego projektu, na razie jeszcze bez tytułu. Paniom ze zdjęć, dziękuję za pozwolenie fotografowania i szczere uśmiechy.

Komentarze

  1. na dzialce tez mozesz zrobic ciekawe zdjecia jak jest impreza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Warta w kwadracie

 Wybrałem się w okolice Księżych Młynów z wiernym Pentaconem Sixem, wiedziony ciekowością tego miejsca. Miałem też oczywiście w pamięci opowieść o nadwarciańskich krajobrazach, pogrążonych w mgłach listopada. I sprawdziłem. Szalenie nastrojowe miejsce. Na pewno godne odwiedzenia jeszcze nie raz.  Naświetlenie negatywu odbyło się wg. wskazań światłomierza ręcznego. Jak wielką przyjemność sprawiła mi pełna kontrola, nad zdjęciem w tym miejscu ? Precz z cyfrą ! Paszoł von wyświetlacze LCD itd. Warto czasem spojrzeć na świat przez zwyczajną szklaną matówkę. Nie potrzebuje zasilania- przepraszam, potrzebuje światła.

Wiersz dla Renaty

Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o ...

Bardzo subiektywnie, o Fotofestiwalu 2016 w Łodzi.

Czarno - białe zdjęcia Davida Fahti, tegorocznego laureata Grand Prix Fotofestiwalu wywołały we mnie niespodziewaną nostalgię do czasu przeszłego, epoki wiary w potęgę nauki. A przy tym w potęgę sztuki jaką nadal jest fotografia w ogóle. Zdjęcia dotyczące eksperymentów z dziedziny fizyki kwantowej przyciągają swoją dokumentalną surowością , ale i staranną dobrze wykonaną pracą kompozycyjną. Proste kadry, obiekty i laboratoria CERNU, skupienie badaczy, prostopadłościenne bryły budynków i betonowych konstrukcji nierozpoznawalnego przeznaczenia. Widać było w tych obrazach fascynację Fahtiego naukami ścisłymi i staranne, wręcz akademickie przywiązanie do zasad kompozycji. Wydaje mi się, że fotograf nie musiał nawet przywoływać w tytule prac nazwiska wybitnego fizyka Wolfganga Ernsta Pauliego, aby nadać jakąś rangę temu cyklowi prac. Kadry i narracja obrazów, bronią się same. Zgrabne uwikłanie fikcji w rzeczywiste fotorelacje z 30 letnich doświadczeń fizyków ze szwajcarskiego CERN-u, uda...