Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi...
Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa...
Renato.
Byłaś mi wielkim światłem, za
którym podążałem ślepy.
Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu.
Byłaś mi
szczęściem, co nie zna granic.Przyjaźnią, której końca nie ma.
Dotykiem ciepła, które tulę w sobie.
Śpiewem flamenco, pod błękitnym
niebem.
Kielichem wina , odkrywanym powoli.
Zapachem łąk wdychanym
wieczorem.
Muzą, natchnieniem nad białą kartą.
Drgającą barwą w obrazie Van
Gogha.
Szeptem, który serce pieści.
Wolnością, która nie boi się
śmierci.
Dzisiaj czuję chłód.
Twoje światło zgasło.
Teraz, gdy zmrok zapadł tak
nagle.
Rozpraszam noc, moim własnym
światłem.
Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie
prowadzę.
Ku słońcu...
Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o nie kopiowanie Tego wiersza .
Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o nie kopiowanie Tego wiersza .
Komentarze
Prześlij komentarz