Przejdź do głównej zawartości

Młynarska, Pasterska. W poszukiwaniu...

Piękno w drewnie. Młynarska.
Jeden z nielicznych już, ulicznych hydrantów. Młynarska.

Dom bez mieszkańców
Drewniana klatka schodowa. Pasterska.
Wybrałem się na dojmująco smutny spacer, uliczkami Starych Bałut. Wybrałem się sam. Czuję Jej obecność tutaj. Tych miejsc jeszcze nie pokazywałem w blogu. Pora to zrobić, także dla Di Em, jednej z ostatnich osób, które wiedzą, czym tak naprawdę są Bałuty...

Komentarze

  1. Hej Robcio! Jak Twoje samopoczucie? Trochę lepiej?
    ZApraszam Cię do Tamporkowa na konkurs :-) Trzeba dokończyc zdanie "Po burzy przychodzi...". No właśnie, co lub kto?... przychodzi po burzy? Pozdrawiam i życzę dużoooo słońca :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniko. Dziękuję za mentalne wsparcie. O samopoczuciu, mogę napisać tylko tyle, że będzie trudno mi się podnieść. Ale wiem dobrze, że muszę coś robić. Tak mi mówiła- Ty musisz coś robić. Zawsze ...
    O Tamporkowym poletku pamiętam, bo dobrze się tam czuję. Będę kończył zdanie po burzy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Robcio!!!! Twoja twórczosc z kaloszkami w tle.... powaliła mnie na kolana :-))) Chylę czoła, kapelusza i czego tam chcesz... Świetne!!! W połowie lipca będzie losowanie :-))) Na tę chwilę jesteś przodownikiem pracy!!! Yeah!!! Extra!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda czoła i kapelusika Moniko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Robert za wspomnienie o mojej skromnej osobie.Twoje słowa dotykają mnie
    mocno i mocniej wraz z upływem czasu,który spędzam daleko od Łodzi.
    Tęsknię do znajomych miejsc,do bliskich mi osób.Czasem wszystkie te obrazy powracają
    w moich snach.Kiedy się obudzę,przez kilka następnych chwil trudno zacząć żyć od nowa.
    Di.Em

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Warta w kwadracie

 Wybrałem się w okolice Księżych Młynów z wiernym Pentaconem Sixem, wiedziony ciekowością tego miejsca. Miałem też oczywiście w pamięci opowieść o nadwarciańskich krajobrazach, pogrążonych w mgłach listopada. I sprawdziłem. Szalenie nastrojowe miejsce. Na pewno godne odwiedzenia jeszcze nie raz.  Naświetlenie negatywu odbyło się wg. wskazań światłomierza ręcznego. Jak wielką przyjemność sprawiła mi pełna kontrola, nad zdjęciem w tym miejscu ? Precz z cyfrą ! Paszoł von wyświetlacze LCD itd. Warto czasem spojrzeć na świat przez zwyczajną szklaną matówkę. Nie potrzebuje zasilania- przepraszam, potrzebuje światła.

Wiersz dla Renaty

Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o ...

Bardzo subiektywnie, o Fotofestiwalu 2016 w Łodzi.

Czarno - białe zdjęcia Davida Fahti, tegorocznego laureata Grand Prix Fotofestiwalu wywołały we mnie niespodziewaną nostalgię do czasu przeszłego, epoki wiary w potęgę nauki. A przy tym w potęgę sztuki jaką nadal jest fotografia w ogóle. Zdjęcia dotyczące eksperymentów z dziedziny fizyki kwantowej przyciągają swoją dokumentalną surowością , ale i staranną dobrze wykonaną pracą kompozycyjną. Proste kadry, obiekty i laboratoria CERNU, skupienie badaczy, prostopadłościenne bryły budynków i betonowych konstrukcji nierozpoznawalnego przeznaczenia. Widać było w tych obrazach fascynację Fahtiego naukami ścisłymi i staranne, wręcz akademickie przywiązanie do zasad kompozycji. Wydaje mi się, że fotograf nie musiał nawet przywoływać w tytule prac nazwiska wybitnego fizyka Wolfganga Ernsta Pauliego, aby nadać jakąś rangę temu cyklowi prac. Kadry i narracja obrazów, bronią się same. Zgrabne uwikłanie fikcji w rzeczywiste fotorelacje z 30 letnich doświadczeń fizyków ze szwajcarskiego CERN-u, uda...