Przejdź do głównej zawartości

Pamięci Renaty

Nie potrafię opisać bólu, cierpienia , ogromnego rozdzierającego żalu jakie zagościły w sercach
wszystkich Jej bliskich, Męża, córeczki Amelki, Rodziny... A także mnie samego, przynoszącego dziś tę straszną wiadomość. Renata zginęła nagle, w wypadku drogowym 8 lipca 2011. Była kobietą o niezwykłej dobroci i sercu. Jej otwartość i szczerość w kontaktach z ludźmi były niezwykłe i niezwyczajne. A może po prostu, nie dzisiejsze. Była też osobą pełną światła, bardzo promienną, pogodną i zawsze uśmiechniętą, zawsze rozmarzoną... Miała też w sobie wiele piękna, tolerancji, artyzmu. Kochała sztukę. Kochała technikę decoupage, sama zdobiła przedmioty tą techniką. Kochała też , holenderskie rowery, które sama malowała w artystyczne motywy. Na jej prośbę, namalowałem Wiatraki Kinderdjik, miały ozdabiać jej biuro... Boże, tak się cieszyła ! W biurze zawisły obrazki z kotami, wiedziała że je kocham. " Żebyś się dobrze czuł, jak przyjdziesz..."Chciała mi je pokazać... Chciałem  napisać o Niej, o Jej wielkiej pasji, o tym jak malowała swoje rowery. O tym jak odwiedzała sklepik na Łagiewnickiej 7 , w poszukiwaniu interesujących mebli i bibelotów. Już tego nie zrobię. Nie w tym życiu... Mówiła mi, że człowiek musi się spieszyć, bo to wszystko przemija... Renato, pamięć o Tobie, nie przeminie nigdy, uwierz mi...
Tak bardzo podobały Ci się pieśni Yasmin Levy... Nie wiem kiedy odważę się na ich ponowne wysłuchanie. I nie potrafię przestać płakać...
Byłaś i jesteś moją największą Przyjaciółką, jaką Bóg zsyła drugiej osobie i jaką Bóg odbiera. Nie mogłem i nie mogę, nie zadawać, wciąż tego samego, odwiecznego pytania :
Boże, czemu to uczyniłeś ?...


Komentarze

  1. :-((((( Widocznie była Bogu potrzebna. Niestety. :-((((

    OdpowiedzUsuń
  2. ust walking in the way of this world

    and I have no strength to fight

    I thought that love was the cure of pain

    but the pain became more and more large

    I leave my life forever do not forget

    I'm there for you man

    and the singing of my life I give you forever

    until the day of death

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Warta w kwadracie

 Wybrałem się w okolice Księżych Młynów z wiernym Pentaconem Sixem, wiedziony ciekowością tego miejsca. Miałem też oczywiście w pamięci opowieść o nadwarciańskich krajobrazach, pogrążonych w mgłach listopada. I sprawdziłem. Szalenie nastrojowe miejsce. Na pewno godne odwiedzenia jeszcze nie raz.  Naświetlenie negatywu odbyło się wg. wskazań światłomierza ręcznego. Jak wielką przyjemność sprawiła mi pełna kontrola, nad zdjęciem w tym miejscu ? Precz z cyfrą ! Paszoł von wyświetlacze LCD itd. Warto czasem spojrzeć na świat przez zwyczajną szklaną matówkę. Nie potrzebuje zasilania- przepraszam, potrzebuje światła.

Wiersz dla Renaty

Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o ...

Bardzo subiektywnie, o Fotofestiwalu 2016 w Łodzi.

Czarno - białe zdjęcia Davida Fahti, tegorocznego laureata Grand Prix Fotofestiwalu wywołały we mnie niespodziewaną nostalgię do czasu przeszłego, epoki wiary w potęgę nauki. A przy tym w potęgę sztuki jaką nadal jest fotografia w ogóle. Zdjęcia dotyczące eksperymentów z dziedziny fizyki kwantowej przyciągają swoją dokumentalną surowością , ale i staranną dobrze wykonaną pracą kompozycyjną. Proste kadry, obiekty i laboratoria CERNU, skupienie badaczy, prostopadłościenne bryły budynków i betonowych konstrukcji nierozpoznawalnego przeznaczenia. Widać było w tych obrazach fascynację Fahtiego naukami ścisłymi i staranne, wręcz akademickie przywiązanie do zasad kompozycji. Wydaje mi się, że fotograf nie musiał nawet przywoływać w tytule prac nazwiska wybitnego fizyka Wolfganga Ernsta Pauliego, aby nadać jakąś rangę temu cyklowi prac. Kadry i narracja obrazów, bronią się same. Zgrabne uwikłanie fikcji w rzeczywiste fotorelacje z 30 letnich doświadczeń fizyków ze szwajcarskiego CERN-u, uda...