Może jest jeszcze jakiś podobny w Łodzi... Ale wydaje mi się, że ten winebar powstał jako pierwszy w industrialnym mieście. Niewiele jest takich miejsc, które powstają z pasji, chęci podzielenia się nią z innymi, prawie bezinteresownie. Trudno jest tutaj mówić o jakiejkolwiek opłacalności. To ma być miejsce, gdzie poznajemy Wino.Gdzie można wysłuchać opowieści o nim, bywa że przekazywanych przez wybitnych sommelierów. Zasięgnąć rady przy wyborze trunku. Nie, nie ma potrzeby, aby być specjalnie przygotowanym na wizytę tutaj. Wystarczy czasem chwila, aby wpaść z przyjaciółmi na kieliszek wina, uśmiechnąć się na widok ciepłych grzanek i talerzyka serów. Świat staje się wówczas bardziej przyjemnym miejscem i nawet jesienny wieczór za oknem, wygląda jakoś cieplej. Po cichutku, w głębi duszy trochę Michałowi zazdroszczę, tego że udało mu się takie miejsce stworzyć. Obiecałem sobie, że będę je odwiedzał. Tak też się stało i tak już będzie. Być może w jakiś sposób przyczyniłem się moją skromną, niszową działalnością w blogu do popularyzowania wina i działalności niemalże misyjnej klubwino.pl... Według Michała zapracowałem sobie na butelkę wina. A przyznam się przed Wami, że miałem spory dylemat, jakie wino wybrać. Ale o tym napiszę już, następnym razem. Michale, dziękuję i niechaj sentencja jaka widoczna jest na ścianie winebaru, towarzyszy Ci już zawsze...
Może jest jeszcze jakiś podobny w Łodzi... Ale wydaje mi się, że ten winebar powstał jako pierwszy w industrialnym mieście. Niewiele jest takich miejsc, które powstają z pasji, chęci podzielenia się nią z innymi, prawie bezinteresownie. Trudno jest tutaj mówić o jakiejkolwiek opłacalności. To ma być miejsce, gdzie poznajemy Wino.Gdzie można wysłuchać opowieści o nim, bywa że przekazywanych przez wybitnych sommelierów. Zasięgnąć rady przy wyborze trunku. Nie, nie ma potrzeby, aby być specjalnie przygotowanym na wizytę tutaj. Wystarczy czasem chwila, aby wpaść z przyjaciółmi na kieliszek wina, uśmiechnąć się na widok ciepłych grzanek i talerzyka serów. Świat staje się wówczas bardziej przyjemnym miejscem i nawet jesienny wieczór za oknem, wygląda jakoś cieplej. Po cichutku, w głębi duszy trochę Michałowi zazdroszczę, tego że udało mu się takie miejsce stworzyć. Obiecałem sobie, że będę je odwiedzał. Tak też się stało i tak już będzie. Być może w jakiś sposób przyczyniłem się moją skromną, niszową działalnością w blogu do popularyzowania wina i działalności niemalże misyjnej klubwino.pl... Według Michała zapracowałem sobie na butelkę wina. A przyznam się przed Wami, że miałem spory dylemat, jakie wino wybrać. Ale o tym napiszę już, następnym razem. Michale, dziękuję i niechaj sentencja jaka widoczna jest na ścianie winebaru, towarzyszy Ci już zawsze...
A ja do tego Klubu mam parę kroków... Czuję się zachęcona i chyba też odwiedzę to miejsce :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-))
Powiedz tylko kiedy ? :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności !
Ja znam jeszcze jedno miejsce, które powstało ciut wcześniej i jest to VinoBar na Zachodniej miedzy Ogrodową i Legionów
OdpowiedzUsuńSprawdzimy...
OdpowiedzUsuń