Przejdź do głównej zawartości

Znów wieczór ! Plac Kościelny.

"... znów wieczór ! Ostatnio wydaje mi się, że są tylko wieczory. Dni tak szybko umykają, że jakby ich wcale nie było..."








Przemarzłem w ten wieczór, chyba na wylot, ale bardziej niż chłód, odczuwałem obecność tych słów, gdzieś wewnątrz siebie. Stały się moim mottem, na najbliższe coraz to krótsze dni. A może, tylko wieczory ?... Za każdym razem, kiedy jestem tutaj, na starych Bałutach, mam poczucie wchodzenia w świat zupełnie iluzoryczny, nie Ten i  nie z dzisiaj. Niewiele tak naprawdę widziałem w wizjerze aparatu. Po przyłożeniu do niego oka, natychmiast pokrywał się mgiełką pary. Nóżki statywu, podstępnie kłuły w dłonie, ale miałem nadzieję, że coś jednak z atmosfery tamtego wieczoru zostanie w fotografiach. Cieszyłem się, że byłem dla Was, wtedy niewidzialny. Nawet stojąc pośrodku ulicy. Ani jedna ręka nie sięgnęła w kierunku klaksonu. Czy rzeczywiście mnie nie widzieliście ? A może po prostu, jesteście dla mnie pobłażliwi, tolerancyjni -  niech sobie wariat, robi te zdjęcia... Cieszyłem się bo nie pytaliście mnie znowu, co tak naprawdę o Bałutach wiem. A ja nie musiałem odpowiadać, że ciągle niewiele... Nie pytaliście po raz kolejny, po co ? Dla kogo ? Odpowiedziałbym Wam wówczas - dla Pamięci...

Komentarze

  1. Bardzo ładne zdjęcia hmm... mają taki nostalgiczny charakter ... Długo się w nie wpatrywałam Bije od nich taki spokój ... ;-)
    Drogi Robercie czekam na kolejne równie ciekawe fotografie ;-)Dzień teraz taki krótki Również odnoszę to samo wrażenie
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Madlen ! )
    Tak, jest tutaj nostalgia, jest też tęsknota za światem, ludźmi, których już nie ma... Myślę o kolejnych zdjęciach, ale zmagam się jeszcze z odwiecznym wrogiem, czyli depresją.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiersz dla Renaty

Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o ...

Portret ze Światłem. Wspomnienie o Renacie Glubowskiej

Renata  29.06.2011 Wyobrażałem sobie ten lipiec. Pielęgnowałem w głowie myśl o nim. Jaki będzie ? Okrągły rok oczekiwania. Niecierpliwie przyglądałem się z  balkonu wielkopłytowego bloku - drzewom, trawie, kwiatom a  niekiedy ptakom.Wszystko wokół, nagle ożyło i głośno domagało się swoich praw. Psy w trawie i na chodnikach, koty ukryte pod samochodami, ptaki w powietrzu, kolory i zapachy lipca. Na ścieżce prowadzącej do parku, znów pojawiły się rowery i pojawili się też ludzie. Właśnie w tej kolejności. Ta kolejność była dla Renaty, jakoś ogromnie ważna. - A co zobaczyłeś najpierw ? Rower czy mnie ? Obserwuję te rowery jakbym chciał zobaczyć ten jeden. Ten pomalowany Jej ręką, stary miejski holender. Naturalnie wiem, jak daremne są to usiłowania. Zobaczyć ten rower i poznać osobę tak cudownie opierającą się rzeczywistości, hałaśliwemu tu i teraz, osobę wręcz eteryczną - to prawdziwy dar. Na całe życie. Paradoksalnie wiedziałem o tym od pierwszych chwil, kiedy po...

Warta w kwadracie

 Wybrałem się w okolice Księżych Młynów z wiernym Pentaconem Sixem, wiedziony ciekowością tego miejsca. Miałem też oczywiście w pamięci opowieść o nadwarciańskich krajobrazach, pogrążonych w mgłach listopada. I sprawdziłem. Szalenie nastrojowe miejsce. Na pewno godne odwiedzenia jeszcze nie raz.  Naświetlenie negatywu odbyło się wg. wskazań światłomierza ręcznego. Jak wielką przyjemność sprawiła mi pełna kontrola, nad zdjęciem w tym miejscu ? Precz z cyfrą ! Paszoł von wyświetlacze LCD itd. Warto czasem spojrzeć na świat przez zwyczajną szklaną matówkę. Nie potrzebuje zasilania- przepraszam, potrzebuje światła.