Wybrałem się w okolice Księżych Młynów z wiernym Pentaconem Sixem, wiedziony ciekowością tego miejsca. Miałem też oczywiście w pamięci opowieść o nadwarciańskich krajobrazach, pogrążonych w mgłach listopada. I sprawdziłem. Szalenie nastrojowe miejsce. Na pewno godne odwiedzenia jeszcze nie raz. Naświetlenie negatywu odbyło się wg. wskazań światłomierza ręcznego. Jak wielką przyjemność sprawiła mi pełna kontrola, nad zdjęciem w tym miejscu ? Precz z cyfrą ! Paszoł von wyświetlacze LCD itd. Warto czasem spojrzeć na świat przez zwyczajną szklaną matówkę. Nie potrzebuje zasilania- przepraszam, potrzebuje światła.
To bardzo, bardzo dobre rozwiązanie. Byłem w tym miejscu wiele razy i nie pomyślałem że na jakimkolwiek zdjęciu można ukazać je w taki sposób. Wielki ukłon ode mnie. Z chęcią dodam bloga do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Grzegorz, dziękuję za opinię. Sam jestem zadowolony z tego ujęcia. A o miejscu, można by powiedzieć, że magia fotografii zmienia wszystko;)
OdpowiedzUsuń