Przejdź do głównej zawartości

"Hades" Tomasza Tomaszewskiego w ŁTFie

Dzięki uprzejmości Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego, miałem  ogromną przyjemność uczestniczenia w wernisażu wystawy, fotografa niezwykłego, prawdziwego poety reportażu humanistycznego, pana Tomasza Tomaszewskiego. "Hades", to pokaźny zbiór fotografii Śląska i samych Ślązaków,  kultywujących z wielkim szacunkiem etos pracy, w odrębny, niespotykany gdzie indziej w Polsce sposób. W tych nasyconych mocnymi barwami obrazach, można dostrzec , przejmujące do głębi swoją wyrazistością portrety górników, robotników fabryki zbrojeniowej, hutników, sfrustrowanych nową rzeczywistością mieszkańców Nikiszowca, dzielnicy Katowic. Jestem absolutnie zniewolony, magią tych zdjęć, nad którymi Mistrz pracował przez wiele miesięcy, właściwie stając się członkiem śląskiej społeczności. Jest tutaj, trudna do opisania przytłaczająca  energia, zarówno ludzka jak i ta pochodząca od maszyn czy gigantycznego martenowskiego pieca, pochwała trudu pracy, szacunek i wielka duma, ale także bunt przeciw niekorzystnym zmianom Śląska. Nie zabrakło też "twarzy" nowej, współczesnej Solidarności, odmiennej tak bardzo od swojej słynnej, starej już poprzedniczki, jak to tylko możliwe. Jaka to twarz ? Odpowiecie sobie na to pytanie (może nawet na niejedno), już sami, odwiedzając tą wspaniałą wystawę. Mistrz jest nie tylko genialnym fotografem, ale też bardzo otwartym i szczerym człowiekiem, opowiadającym swobodnie i bardzo skromnie o swojej pracy. Udało mi się nawet, przez chwilę z panem Tomaszem porozmawiać, zdobywając dzięki temu kilka cennych wskazówek dotyczących fotografowania . Wszystkich pasjonatów humanistycznej fotografii, nieuleczalnych melancholików, romantyków obrazu i słowa z Łodzi, a może i z poza niej, gorąco namawiam na odwiedzenie galerii ŁTF przy ul. Piotrkowskiej 102. Wystawa prezentowana będzie do 4 lipca. Wakacje w mieście fabryk ? Czemu nie. Będziecie je długo pamiętać...
Otwarcie wystawy i powitanie Mistrza.



Ten pan dał się wszystkim we znaki, nieustannymi błyskami flesza.

Chwila oddechu przed galerią.

Refleksje

Mniej oficjalna część. Pokaz slajdów. Brak pozwolenia autora, na pokazanie pozostałych zdjęć.

Mistrz opowiada...

Kacper, portretuje Mistrza
Kacprowi dziękuję za wspólną kontemplację wystawy i solidną krytykę moich fotografii.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiersz dla Renaty

Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o

Wiedeń - nieoczywisty.

 O Wiedniu już zwyczajowo mówi się, jako o mieście z magicznym klimatem. A wiele głosów twierdzi, że panuje w nim nadal- historyczna aura CK monarchii. Postanowiłem to sprawdzić i dzisiaj zapraszam na wstęp do kilkudniowej wrześniowej wędrówki po gargantuicznej stolicy Austrii.   Głównym celem wyprawy była ( co było oczywiste wyłącznie dla mnie) - Albertina z gigantyczną kolekcją grafik. Owszem, wyeksponowane są tutaj słynne dłonie Dürera i zając. Odrobina Rembrandtów, kilka zachwycających szczegółowością grafik Pietera Bruegela Starszego,  ale jak na szumne opisy zbiorów, na stronie Albertiny - opuściliśmy jej progi z dużym niedosytem.  Dość nieoczekiwanie jednak pojawiła się możliwość odwiedzenia wiedeńskiego Arsenału. Miejsca dość niezwykłego i  nieoczywistego, jak przystało  na popularne cele na mapce turystycznych peregrynacji po Wiedniu. Ale, o tym napiszę już więcej w kolejnym wpisie.  Albertina                                                         Kunsthistorishes Museum    

Portret ze Światłem. Wspomnienie o Renacie Glubowskiej

Renata  29.06.2011 Wyobrażałem sobie ten lipiec. Pielęgnowałem w głowie myśl o nim. Jaki będzie ? Okrągły rok oczekiwania. Niecierpliwie przyglądałem się z  balkonu wielkopłytowego bloku - drzewom, trawie, kwiatom a  niekiedy ptakom.Wszystko wokół, nagle ożyło i głośno domagało się swoich praw. Psy w trawie i na chodnikach, koty ukryte pod samochodami, ptaki w powietrzu, kolory i zapachy lipca. Na ścieżce prowadzącej do parku, znów pojawiły się rowery i pojawili się też ludzie. Właśnie w tej kolejności. Ta kolejność była dla Renaty, jakoś ogromnie ważna. - A co zobaczyłeś najpierw ? Rower czy mnie ? Obserwuję te rowery jakbym chciał zobaczyć ten jeden. Ten pomalowany Jej ręką, stary miejski holender. Naturalnie wiem, jak daremne są to usiłowania. Zobaczyć ten rower i poznać osobę tak cudownie opierającą się rzeczywistości, hałaśliwemu tu i teraz, osobę wręcz eteryczną - to prawdziwy dar. Na całe życie. Paradoksalnie wiedziałem o tym od pierwszych chwil, kiedy pojawiłem się z