Jakie są te wrześniowe
wieczory? Jakie są, kiedy już jesteśmy tutaj w Domku na Górce w
pociesznej odległości ośmiu kilometrów od Częstochowy ? Olsztyn.
Spacerujemy ostrożnie po alejkach, uważając na znaki obecności
kun. Widzę rozgryzione jajko, a krok dalej kupkę. Szmery w
zaroślach niosą ekscytujące poczucie obecności tych zwierząt. A
może to jednak koty ? Kociska... Domek, widzi pan, ten domek
ma swoją historię. Przystaję bo wiem, że to nie będzie zwyczajna
historia. Pan Tadeusz opowiada. AK tutaj siedziało. Ponury. A było
ich dwóch. Jeden w Świętokrzyskich a ten drugi tutaj. Esesmani
przychodzili do tego domku na kawę. Ciotka żony, przedwojenna inteligencja,
języki włoski, niemiecki znała, mówiła płynnie, perfekt. W domu
książki, polskie, niemieckie wydania. Niemcy pożyczali, a jak się
dowiedzieli, że ciotka gra na pianinie to przyłazili posłuchać
wieczorami. Jak było głośno, to chłopaki z AK nadawali przez
radiostację pod podłogą kuchni. I ja gapię się na tą podłogę.
Kwadrat wejścia w podłodze odcina się na linoleum. W drugim
domku, wie pan, dziewięciu Żydów się ukrywało. I przeżyli
wojnę. A zdjęcia można tutaj zrobić ? Niech pan robi. Artyści
tutaj bywali. Profesor z Wrocławia, z ASP, grafikę nawet zostawił,
o to ta.
Potem myślę o tych
zdjęciach. Zapisać chwilę, zapisać ten wieczór ale bez
kombinowania, po prostu. Od jednego razu, bez długich przymiarek,
wrażeniowo. Sadzam Luizę na ganku. Tu i tu usiądziesz, z kubkiem
herbaty, a może lepiej bez tego. Musi być jakaś atmosfera tego
miejsca. Nastrój, pamięć, zamyślenie. Historia. I ta z wczoraj, z
innych wrześniowych wieczorów, i ta stająca się teraz.
Niesamowity klimat Pan stworzył, właśnie w takim teraz przebywam, piszę między innymi o latach wojny, o latach po wojnie, ubekach, ileż oni zła wyrządzili.
OdpowiedzUsuń