Annę, wolontariuszkę fundacji Kocia Mama, spotkałem na łódzkich targach zoologicznych Pet Fair. Anna pomaga fundacji, sprzedając fundacyjne gadżety, niepowtarzalną ręcznie wykonywaną biżuterię przez artystów Kociej Mamy, nawet filiżanki do kawy, a wszystko ozdobione jest "kocim" motywem. Byłem pod wielkim wrażeniem, pozytywnej aury ,szczerego optymizmu i zaangażowania w pracę na stoisku fundacji. To jedna z nielicznych osób, o których portretach zawsze marzę. Warunki hali targowej nie pozwalały mi na wydobycie czegoś więcej z tego kadru. Ale niezwykle cieszę z tej fotografii. Tyle tutaj ciepła i delikatności. Jestem pewien, że wszystkie kociaki Anny są z nią szczęśliwe...
Annie jestem wdzięczny za portret i zgodę na umieszczenie tej notatki w blogu.
Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o ...
Komentarze
Prześlij komentarz