Przejdź do głównej zawartości

Piękno La Manchy




Castilla -La Mancha, środkowy region Królestwa Hiszpanii. Na południu łagodne góry Sierra Morena, w dole wijący się Tag, na północnym wschodzie, krainę zamykają skalne formy, masywu Serrania de Cuenca. Przy odrobinie szczęścia, można tutaj napotkać starzejącego się, romantycznego hidalgo z miską cyrulika na głowie, któremu wielki Cervantes zapewnił istnienie na wieczność. Tutejszy suchy klimat podzwrotnikowy, słońce penetrujące winnice przez większą część roku , a także gleby piaszczyste, wapienno-kredowe, zapewniają doskonałe warunki do uprawy winorośli. Winnice D.O. La Mancha słyną z uprawy popularnego w Hiszpanii białego szczepu airen . Na szczęście jednak, krzewy ciemnych odmian, także znalazły tutaj swoje miejsce. I o ciemnym winie, właśnie dzisiaj napiszę. Winie wytwarzanym na sposób tradycyjny, w glinianych kadziach zwanych tinaja. Niepewny zawartości i doznań, sięgnąłem po merlota, Bella Espańola jako towarzyszkę do czytania. Przyjemna lektura, została jednak gwałtownie przerwana aromatem różanego ogrodu, nie nachalnego, ale jednak bardzo obecnego. Skierowałem kieliszek napoju, ku słońcu, mając nadzieję ujrzenia świetlistej czerwieni. Zamiast tego zobaczyłem ciemną śliwkową barwę (dużo garbników), płynu o bogatej konsystencji leniwie spływającego z brzegów kieliszka. O smaku, mógłbym napisać poemat, gdybym tylko potrafił... Słyszałem opinie o wyczuwalnej aronii. Ja jednak bardziej skłaniam się ku śliwce z lekką nutką cynamonową. Tym co zaskoczyło mnie najbardziej była , stopniowo umacniająca się, długo osiadła, przywierająca do podniebienia słodycz na finiszu. Zupełnie jak po zjedzeniu tabliczki czekolady. Z niedowierzaniem spojrzałem na butelkę. I zrozumiałem. To prawdziwa hiszpańska, ciemnooka piękność odkrywająca swoje sekrety bardzo powoli, będąca nagrodą dla wytrwałych, pełnych szacunku dla piękna. Czy jestem godzien, takiej nagrody ?...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiersz dla Renaty

Dzisiaj po raz ostatni pożegnaliśmy Renatę. Mąż z Amelką, najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi... Po dłuższym namyśle, ośmieliłem się umieścić w blogu, mój pożegnalny wiersz dla Niej. Nawet jeśli okaże się, że nie jest to dobry wiersz, a tylko ulepione w smutku proste słowa... Renato. Byłaś mi wielkim światłem, za którym podążałem ślepy. Ufając Tobie, że zmierzamy ku słońcu. Byłaś mi szczęściem, co nie zna granic. Przyjaźnią, której końca nie ma. Dotykiem ciepła, które tulę w sobie. Śpiewem flamenco, pod błękitnym niebem. Kielichem wina , odkrywanym powoli. Zapachem łąk wdychanym wieczorem. Muzą, natchnieniem nad białą kartą. Drgającą barwą w obrazie Van Gogha. Szeptem, który serce pieści. Wolnością, która nie boi się śmierci. Dzisiaj czuję chłód. Twoje światło zgasło. Teraz, gdy zmrok zapadł tak nagle. Rozpraszam noc, moim własnym światłem. Ujmuję Twą dłoń i ostrożnie prowadzę. Ku słońcu... Bardzo proszę osoby odwiedzające małe formaty, o ...

Portret ze Światłem. Wspomnienie o Renacie Glubowskiej

Renata  29.06.2011 Wyobrażałem sobie ten lipiec. Pielęgnowałem w głowie myśl o nim. Jaki będzie ? Okrągły rok oczekiwania. Niecierpliwie przyglądałem się z  balkonu wielkopłytowego bloku - drzewom, trawie, kwiatom a  niekiedy ptakom.Wszystko wokół, nagle ożyło i głośno domagało się swoich praw. Psy w trawie i na chodnikach, koty ukryte pod samochodami, ptaki w powietrzu, kolory i zapachy lipca. Na ścieżce prowadzącej do parku, znów pojawiły się rowery i pojawili się też ludzie. Właśnie w tej kolejności. Ta kolejność była dla Renaty, jakoś ogromnie ważna. - A co zobaczyłeś najpierw ? Rower czy mnie ? Obserwuję te rowery jakbym chciał zobaczyć ten jeden. Ten pomalowany Jej ręką, stary miejski holender. Naturalnie wiem, jak daremne są to usiłowania. Zobaczyć ten rower i poznać osobę tak cudownie opierającą się rzeczywistości, hałaśliwemu tu i teraz, osobę wręcz eteryczną - to prawdziwy dar. Na całe życie. Paradoksalnie wiedziałem o tym od pierwszych chwil, kiedy po...

Werter nad Wartą.

Warta Okolice Strońska. Starorzecza Warty i Widawki. Widoki, pejzaże wcześniej nieodkryte. Umykały. Jakoś zawsze w ciszy, czekały na poboczu popularnych szlaków. Tliły się nieśpiesznie w myślach, że może jednak warto byłoby zobaczyć. Powdychać trochę tego wilgotnego nadwarciańskiego powietrza. Zachłysnąć się leniwym jesiennym wieczorem. No i stało się. Przemierzałem łąki, pola zalewowe, pastwiska, oczka torfowisk, wały przeciwpowodziowe. Zaglądałem do porośniętych mchem bunkrów, wsłuchując się w chwałę bohaterów września . Szedłem z Werterem w duszy i głowie. Wędrowałem dzikimi ścieżkami jako Werter. Starorzecza   Wejście na wał przeciwpowodziowy. Ciągnie się kilometrami. Musiałem zawrócić...   Widok z wału na wieżę romańskiego kościoła w  Strońsku   Pastwiska na terenach zalewowych Warty   Znów Warta. Leniwa...   Tą drogą można dotrzeć do...   ...doskonale zamaskowanych polskich bunkrów z września...